Już od kilku miesięcy kusiła mnie Baby Cashmerino od Debbie Bliss - mieszanka z wełną z merynosa i kaszmirem. Cena skutecznie odstraszała - ale pożądanie wzięło górę nad rozumiem i tak cichuteńko, tydzień po tygodniu dokupowałam 1-2 motki... i teraz niespiesznie dłubię sobie moje kolejne babcie - również na narzutę dla Franka, tym razem jednak w wersji letnio - wiosennej. Pokazywana w poprzednim poście arankowa narzutka poszła na razie w odstawkę - jest co prawda już na finiszu, jednak wraz z wiosną mam ochotę na coś lżejszego i pastelowego. Na aran przyjdzie pora wraz z jesienią.
Nie wiem jak obecna praca się skończy, szydełkuję te moje kóła w kwadratach bez jakiegokolwiek planu, całkowita dowolność kolorystyczna, kombinacje bez jakiegokolwiek wzoru, ot co podejdzie pod rękę... I fajnie mi z tym :) Nie wiem jeszcze jakie kolory przybędą (o ile przybędą), nie wiem jaka finalnie barwa weźmie górę. Na razie dziergam, rozkoszuję się miękkością tej włóczki, pastelowymi kolorami, niesamowitą przyjemnością tworzenia...
He he ja też przepadłam , teraz robie kółeczka. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsporo już naprodukowałaś :)
OdpowiedzUsuńNiezła produkcja!!!!
OdpowiedzUsuń