sobota, 25 lutego 2012

Hardanger box - finished!

A w zasadzie to nie pudełko, a koszyczek :) Początkowo planowałam porwać się na zrobienie jednego z tych pięknych pudełek oklejonych materiałem, jakie ciągle oglądam na waszych blogach... Przy okazji przeprowadzki znalazłam jednak tego małego śmiecia - okrągły wiklinowy koszyczek, wyjątkowo szpetny i nieco krzywy (wierzcie lub nie, jednak była do niego przyklejona wypchana, żółta głowa kaczki czy innego stwora - z założenia prawdopodobnie miał być wielkanocny - pamiętam bowiem jak wieki temu rodzice podesłali nam w nim jakieś czekoladowe zajączki i jajka...). Tak czy inaczej postanowiłam tchnąć w niego nowe życie. Pociągnęłam więc białą farbą i zrobiłam wieczko z moim ukończonym już jakiś czas temu, hardangerowym motywem od Mamen. Ww wnętrzu koszyka i na spodniej stronie wieczka użyłam kawałka bawełnianej satyny, która kiedyś była poszewką na poduszkę. A kryształ na froncie pochodzi ze sznura moich starych koralików. Całość, nieskromnie powiem, bardzo mi się podoba :) (i jeszcze gwoli sprawiedliwości - inspirowałam się tym oto koszyczkiem).
Miłego weekendu :)

PS. W normalnych okolicznościach przyrody nie trzymam lustra na podłodze, ale obecnie jestem w trakcie przeprowadzki, więc wszystko jest możliwe :)

Or I should rather say - hardanger basket :) First I want to try to make box myself - one of this pretty cartonage boxes I can see everywhere on your blogs. But then I found this ugly round wicker basket - a reall piece of rubbish :) - and decided to give it a new life. So I painted it white and made this little lid using my hardanger pattern from Mamen blog. Inside the basket and on the wrong side of lid I used a piece of cream cotton satin which used to be a pillow cover. And the crystal on the front is from my old jewelly. I'm quite happy with the result :) And one more thing - to be fair - my inspiration was this tutorial.
Have a nice weekend everyone :)







wtorek, 21 lutego 2012

TUSAL - february

Moj TUSALowy lutowy raport. Wybaczcie byle-jakie zdjęcie, ale jesteśmy w środku przeprowadzki i jedyne co widzę naokoło to chaos...:) Przy okazji pakowania znalazłam anioła, którego odlałam własnoręcznie na zajęciach konserwacji jeszcze na studiach. Biedak na złamane skrzydło i niewiadomego pochodzenia plamę na twarzy - kiedy już kurz po przeprowadzce opadnie, zamierzam poddać go małemu liftingowi :)

My february TUSAL report. Sorry for poor pictures but we are in the middle of moving into new house and everything around is in mess lately... :) On the background you can ses a angel I made myself on one of the classes in college - I only found him few days ago when packing boxes, poor fellow one of his wings was broken and he is in quite mess. Hoping to clean him up and fix the wing when all the moving be over.